Wydłużenie czasu życia związane jest w dużej mierze z rozwojem nowoczesnych metod leczenia. Rozwój innowacyjnych terapii nie byłby możliwy do osiągnięcia bez rozwoju metod eksperymentalnej oceny bezpieczeństwa i skuteczności leków czyli bez rozwoju badań klinicznych. Widoczny rozwój badań klinicznych przyszedł z początkiem Medycyny Opartej na Dowodach Naukowych (ang. EBM – Evidence Dased Medicine), która stoi na przeciwległym biegunie w stosunku do podejścia stosowanego wcześniej – Medycyny Opartej na Autorytetach (ang. Eminence Based Medicine). Rozkwit badań klinicznych wiązał się z powszechnym wprowadzeniem metod statystycznych, ustaleniem standardów terapii i oceną wiarygodności danych. W kontekście historycznym to perski lekarz Avicenna, który prowadził działalność na obszarze Azji Mniejszej, ustanowił i wprowadził jako pierwszy zasady eksperymentalnego stosowania leków – był rok 1020, co ciekawe, do dziś, choć w zmodyfikowanej formie, są one podstawą współczesnych badań klinicznych. Pierwszy zachowany opis eksperymentalnego porównania skuteczności leczenia pochodzi z roku 1537, kiedy Ambroise Pare porównał dwie metody leczenia otwartych ran. Dotychczas stosowna metoda polegała na polewaniu ran wrzącym olejem. Pare porównał tę niezbyt humanitarną metodę leczenia z terapią przy zastosowaniu mieszaniny olejku różanego, żółtka jaja kurzego i terpentyny, a zastosowana metoda okazała się przynosić lepsze rezultaty w porównaniu z przerażającym polewaniem pacjenta wrzącym olejem – rany goiły się lepiej.

Od tego czasu badania kliniczne zmieniły się w sposób diametralny. W roku 1906 uchwalono w USA ustawę, która zobowiązywała firmy wytwarzające leki do przestrzegania standardów stężenia substancji czynnych oraz czystości leku, dodatkowo wprowadzono obowiązek podawania listy składników produktu leczniczego – ustawa, o której mowa to Pure Food and Drugs Act. Potrzeba było kolejnych 6 lat, aby w roku 1912 ustanowić prawny zakaz zamieszczania na opakowaniach nieprawdziwych i wprowadzających w błąd potencjalnego pacjenta wskazań do stosowania leku. Historia rozwoju badań nad lekami w początkach wyglądała na metodę prób i błędów. Producenci leków do 1938 roku nie mieli obowiązku zaprezentowania dowodów wskazujących na bezpieczeństwo nowej substancji przed jej wprowadzeniem na rynek. Sytuacja ta zmieniła się po wprowadzeniu ustawy Food, Drug and Cosmetic Act, która była zapewne następstwem tragicznych wydarzeń z roku 1937, kiedy to wprowadzenie na rynek przez firmę S. E. Massengill pediatrycznej formy leku przeciwbakteryjnego zawierającego sufanilamid rozpuszczony w glikolu etylenowym, który wykazuje silne działanie toksyczne dla organizmu człowieka, skutkowało 105 udokumentowanymi zgonami. Wprowadzając syrop dla dzieci, o smaku uwielbianych przez maluchy malin, producent nie złamał żadnego prawa – nie było wówczas obowiązku udowodnienia bezpieczeństwa leku przed jego zastosowaniem w szerokiej populacji. Historia zna więcej przypadków, w których leki przyniosły tragiczne skutki z ich stosowania. Talidomid, opracowany w 1953 roku w Republice Federalnej Niemiec przez chemików z Chemie Grünenthal, okazał się teratogenem (substancja powodująca deformoacje w rozwoju płodowym) powodował wady rozwoju kończyn (fokomelia) i narządów wewnętrznych u noworodków, których matki stosowały lek aby uniknąć zmian nastroju i porannych wymiotów w czasie ciąży. Talidomid otrzymywano jako mieszaninę zawierającą w równej ilości enancjomery (cząsteczki chemiczne, które stanowią swoje lustrzane odbicie, przez co nie nakładają się na siebie wzajemnie) o konfiguracji R i S (taka mieszanina nazywana jest przez chemików racematem). Na całe nieszczęście tylko talidomid w formie enancjomerycznej o konfiguracji absolutnej R wykazywał działanie lecznicze, lustrzanie odbicie tej cząsteczki było natomiast związkiem teratogennym i przyczyną nieodwracalnych deformacji płodu. Ceriwastatyna wprowadzona na rynek przez koncern Bayer pod nazwami produktowymi Lipobay oraz Baycol została wycofana z użycia z powodu wywoływanej przez lek rabdomiolizy – rozpadu tkanki mięśniowej poprzecznie prążkowanej. Natalizumab, produkowany przez firmę biotechnologiczną Biogen, został wycofany z użycia po tym, jak zaobserwowano, że lek prowadzi do uaktywnienia latentnego zakażenia (uśpionego zakażenia, podczas którego materiał genetyczny wirusa przebywa w komórce, jednak nie dochodzi do składania potomnych cząsteczek wirusa) wirusem JC w ośrodkowym układzie nerwowym – lek, stosowany w leczeniu stwardnienia rozsianego, wywoływał postępującą, wieloogniskową leukoencefalopatię (ang. PML – progressive multifocal leukoencephalopathy, rzadka choroba wirusowa, charakteryzująca się wieloogniskową demielinizacją komórek istoty białej mózgowia, często śmiertelna). Dodam, że natalizumab jest ponownie dostępny na rynku i wskazany w leczeniu stwardnienia rozsianego.

Globalny rynek badań klinicznych wycenia się na około 80 miliardów USD rocznie. Obecnie obowiązujące prawo farmaceutyczne, zasady dobrej Dobrej Praktyki Klinicznej (ang. GCP – good clinical practice), akty prawne obowiązujące na poziomie Wspólnoty Europejskiej, normy ustalone w wyniku prac Międzynarodowej Konferencji Harmonizacji Wymogów Technicznych dla Rejestracji Farmaceutyków, które doprowadziły do powstania w 1996 Trójstronnych Wytycznych Dobrej Praktyki Klinicznej – ICH GCP, działalność organów takich jak FDA (ang. Food and Drug Administration) oraz EMA (ang. European Medicines Agency) mają stanowić sito, które w przyszłości nie pozwoli na zaistnienie tragicznych błędów, które miały miejsce w przeszłości. Czy sito jest szczelne oraz czy uda się takich błędów uniknąć? Pytanie pozostaje otwarte. Pewną alternatywę dla badań na żywym organizmie stanowi technologia organ-on-a-chip (firmy Mimetas), opierająca się o użycie wielokanałowego, trójwymiarowego, mikroprzepływowego chipu dedykowanego do laboratoryjnej hodowli komórek i badania wpływu leków. Technologia ta symuluje mechanikę, biochemię i odpowiedź fizjologiczną całych narządów i układów narządów wystawionych na działanie leku – przyznacie, że to ciekawa opcja.

Pomimo skokowego rozwoju nauk biomedycznych, zaangażowania sztucznej inteligencji i skomplikowanych algorytmów bioinformatycznych w rozwoju precyzyjnej medycyny spersonalizowanej, mimo poświęcenia lekarzy, pracy biologów w laboratoriach na całym świecie, nadal istnieją obszary, z którymi człowiek nie potrafi sobie poradzić w sposób satysfakcjonujący. Przykładem jest brak możliwości syntetycznej produkcji ludzkiej tkanki łącznej, płynnej czyli krwi – substancji cenniejszej od złota i ropy. Na świecie działa blisko 14 000 stacji krwiodawstwa i krwiolecznictwa, są one obecne w 176 krajach rozsianych na całej powierzchni naszego globu i pozyskują około 110 milionów donacji rocznie. W samych tylko Stanach Zjednoczonych pacjenci potrzebujący krwi do ratowania życia otrzymują 16 milionów jednostek w ciągu roku, a według szacunkowych obliczeń co 3 sekundy jakiś człowiek na świecie otrzymuje jednostkę cudzej krwi – prawdziwy honorowy dar prosto z serca dawcy, oddawany przez honorowych krwiodawców za darmo, choć rynek handlu tą bezcenną substancją wyceniany jest na ponad 250 miliardów USD.
Literatura:
- Badania kliniczne, wydawnictwo CeDeWu Sp. z o. o. 2016
- A high-throughput gut-on-chip platform to study the epithelial responses to enterotoxins, Scientific Reports 2024, DOI: 10.1038/s41598-024-56520-5
- Development of a cancer metastasis-on-chip assay for high throughput drug screening, Frontiers in Oncology 2024, DOI: 10.3389/fonc.2023.1269376
- Strona internetowa https://clinicaltrials.gov/